sobota, 9 kwietnia 2011

MSI WindTop AE2420

Idea upakowania całego komputera w obudowie monitora nie jest tak zupełnie nowa. Już w latach 80-tych firma Apple wypuściła kilka modeli z serii Macintosh, które zaskakiwały zintegrowaną obudową. Jeszcze wcześniej, swoje pięć groszy na tym polu wtrąciła też firma Commodore ze swoim komputerem PET. Prawdziwy przełom i popularyzacja koncepcji budowy komputera w monitorze nastał wraz z premierą pierwszego iMaca. Ten niepozorny komputer, kształtem trochę przypominający z profilu głowę popularnej postaci z filmu Spielberga E.T., narobił sporo zamieszania na ówczesnym rynku. Od tego momentu nastała moda na Apple i jej nowatorskie rozwiązania w dziedzinie nowoczesnych technologii. Współcześnie, kolejne modele iMaców stanowią niedościgniony wzór dla firm, które dostrzegły drzemiący potencjał w rozwiązaniach All-In-One. Czy konkurencja idzie w dobrym kierunku i czy Apple ma się czego obawiać w tej materii? Przekonajmy się o tym w niniejszej recenzji komputera AIO WindTop AE2420 firmy MSI.
W ofercie MSI komputery AIO to zupełnie odrębna grupa produktowa, tak jak notebooki, płyty główne czy karty graficzne. W grupie tej znalazło się miejsce dla trzech serii komputerów. Seria Classic, praktycznie już nie rozwijana, seria Professional z jednym komputerem opartym na ekranie 19”, oraz najbardziej rozbudowana seria Entertainment, z której pochodzi bohater naszej recenzji. W serii tej nabywcy mają do wyboru aż 11 modeli. Różnią się one przede wszystkim wielkością ekranu. Do wyboru mamy komputery z monitorami od 19 cali, przez 20 i 22 a na 24 calach kończąc. Co oczywiste, różnią się one również podzespołami wbudowanego komputera, choć w głównej mierze możemy wybierać jedynie pomiędzy procesorami Intela czy kartami graficznymi AMD. Cechą wspólną wszystkich modeli z serii Entertainment jest dotykowy ekran. Jest to cecha szczególna, zwłaszcza w konfrontacji z produktami ojca sukcesu AIO, marki Apple, gdzie takiej funkcjonalności nie było i nie ma, a czas pokaże czy pojawi się w kolejnych generacjach iMaców.
Testowany przez nas model to WindTop AE 2420 z serii Entertainment, którego zwarta konstrukcja opiera się na dotykowym 24-calowym ekranie pracującym w natywnej rozdzielczości 1920x1080, przy proporcjach obrazu 16:9. Komputer wyposażony został w procesor Intel Core i5-650 pracujący z zegarem 3,2 GHz, 4 GB pamięci RAM, kartę graficzną AMD Mobility Radeon HD 5730 1 GB, dysk 3,5” 1 TB oraz napęd optyczny DVD-RW. Nie zabrakło też kary sieciowej pracującej w standardzie 802.11 b/g/n, czy pełnej gamy interfejsów jak USB, eSATA oraz co ciekawe wejścia HDMI. Całość pracuje pod kontrolą 64-bitowej edycji systemu Windows 7 Home Premium. Z pełną specyfikacją można się zapoznać na stronie producenta.

Plastikowy zawrót głowy

Po wypakowaniu z zastępczego, dość dużego i ciężkiego pudełka (całość ważyła około 17 kilogramów), przed naszymi oczami stanął MSI AIO w pełnej krasie. Choć na pierwszy rzut oka wygląda w miarę dobrze, to przy bliższym przyjrzeniu, okazuje się, że jakość obudowy pozostawia wiele do życzenia. Ponownie porównując do iMaca, zdecydowanie lepsze wrażenie robi produkt z logiem nadgryzionego jabłka z obudową wykonaną z aluminium. MSI poszło całkiem inną drogą. Obudowa komputera wykonana jest z błyszczącego i miejscami przeźroczystego plastiku. Stylizacja to rzecz gustu, na pierwszy rzut oka nie wygląda to nawet tak źle, dużo traci jednak w bezpośrednim kontakcie. Plastiki nie są najwyższej jakości, obudowa przy przenoszeniu trzeszczy — całość sprawia wrażenie bardziej taniej zabawki niż sprzętu za ponad 4 tysiące złotych. Jedyny plus obudowy to kolor. Mogłoby się wydawać, że na białym wykończeniu bardziej widoczne będą ślady palców czy inne brudy. Nic bardziej mylnego, w rzeczywistości ślady codziennego użytkowania są dużo bardziej widoczne na czarnej powłoce.
Na osobny akapit zasługuje duet manipulatorów w postaci myszki i klawiatury. Wszędobylski, niskiej jakości plastik odbił piętno na obu urządzeniach. Klawiatura imituje klawiaturę wyspową spotykaną w notebookach czy przytaczanym już iMacu. Pisaniu na klawiaturze towarzyszy wyraźnie wyczuwalny i głośny skok, przez co ma się wrażenie obcowania z klawiszami taniego kalkulatora. Obudowa ugina się podczas normalnej pracy. Z myszką jest podobnie, choć jej niska jakość wykonania aż tak nie rzuca się w oczy. Zdecydowanie jest za lekka, a podczas pracy, przez cienką warstwę plastiku przebija czerwone światło czujnika. Oba urządzenia to kwintesencja tandety i rodzaj ostrzeżenia jak nie robić klawiatury czy myszki.
Czarę goryczy przepełnia jednak nadajnik radiowy, który jest dołączony do zestawu. Ma on dosyć osobliwą przypadłość: czy to przy pisaniu na klawiaturze, czy podczas manipulowania myszką, miga natrętnie niebieską diodą weń wbudowaną. O i ile podczas pacy w ciągu dnia da się to jeszcze jakoś przeboleć, o tyle w nocy, przy zgaszonym świetle, jest to na dłuższą metę nie do wytrzymania. Nieprzyjemny efekt pogłębia przeźroczysta ramka wykończeniowa, która działa w tym przypadku jak szkło powiększające. Inna sprawa, że zestaw aż prosił się o klawiaturę i myszkę komunikujące się za pomocą Bluetooth, zwłaszcza że nadajnik mamy już wbudowany. Zapewne byłoby to rozwiązanie niewiele droższe, a efekt końcowy byłby zdecydowanie lepszy.
Skoro już przy minusach jesteśmy, to niestety trzeba wytknąć jeszcze jeden: zasilacz. Nie dość, że jest zewnętrzny, to wielkością i wagą może konkurować z przysłowiową cegłą. Czemu zasilacz nie został wbudowany w bądź co bądź dość pojemną obudowę monitora, niech zostaje tajemnicą konstruktora, który to wymyślił i wcielił w życie.
Na szczęście opisywany zestaw oferuje i kilka ciekawych rozwiązań. Komputery z serii Entertainment to wszak zintegrowane domowe centrum rozrywki, więc nie można zapomnieć o dołączonym pilocie. W tym przypadku producent postawił na funkcjonalność ponad wszystko. Pilot wyglądem przypomina te dołączane do dekoderów TV, z tą różnicą, że w tym przypadku w centralnym punkcie umiejscowiono przycisk z logiem Windows do uruchamiania aplikacji Windows Media Center. Za jego pomocą płynnie obsłużymy dostosowane aplikacje, wyłączymy komputer po zakończonej pracy czy — zgodnie z oczekiwaniami — będziemy sterować oglądanymi filmami albo słuchaną muzyką. Pilot choć nie jest idealny (czemu jest czarny skoro cały zestaw jest w białym kolorze?), jest najjaśniejszym punktem w zestawie dołączonych manipulatorów.
Podsumowując, za wykonanie obudowy i peryferiów w postaci klawiatury i myszki należy się ogromny minus. Zewnętrzny zasilacz i to jeszcze w takiej formie to również kolejna wada. Niestety w tym aspekcie projektanci i konstruktorzy z MSI niespecjalnie się spisali.

Wszystko czego dziś chcesz!

Na bokach i z tyłu obudowy mamy dostęp do wszystkich portów, które oferuje urządzenie. Patrząc od przodu, po lewej stronie znajdziemy dwa gniazd USB 2.0, czytnik kart 6 w 1 (odczyt kart XD, SD, mini SD, Micro SD, MMC, MS) oraz napęd DVD-RW firmy BTC. Po prawej stronie nie znajdziemy żadnych wyprowadzeń. Większość gniazd znajduje się jednak w tylnej części. Na samym środku, pod ruchomą podstawką znajduje się miejsce, w którym producent umożliwił dołączenie tunera TV komunikującego się z płytą za pomocą interfejsu Mini PCI-E x2. W lewym dolnym rogu obudowy znajduje się miejsce, w którym skupione zostały wszystkie pozostałe złącza. Jest ich niemało, a kilka z nich zasługuje na szczególną uwagę. Mamy wejście na zewnętrzny zasilacz, tuż nad nim zostało wyprowadzone złącze antenowe, niestety nie pasujące do naszych polskich standardów, cztery porty USB 2.0, złącze eSATA, wyjście słuchawkowe i wejście na mikrofon, kablowy interfejs sieciowy w standardzie 10/100/1000 megabitów oraz cyfrowe wyjście audio SPDIF.
Z premedytacją pominęliśmy złącza D-Sub i HDMI. Te dwa złącza, to odpowiednio: wyjście sygnału analogowego i wejście sygnału cyfrowego. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że nasz komputer AIO może posłużyć za typowy monitor z możliwością podłączenia doń konsoli do gier czy np. notebooka. Rozwiązanie to z pewnością znajdzie zastosowanie wszędzie tam gdzie nie ma miejsca na kolejny duży ekran.

Wewnętrzna moc

Sercem komputera jest procesor Intel Core i5-650 pracujący nominalnie z zegarem 3,2 GHz. To dwurdzeniowy, czterowątkowy układ z pamięcią podręczną 4 MB, pozwalający na uruchamianie 32- i 64-bitowego kodu. Do zastosowań domowych jest to aż nadto wydajna jednostka. Procesor ten wymaga dość prężnie działającego chłodzenia i choć producent stanął na wysokości zadania montując odpowiednio wydajne chłodzenie, jest ono niestety wyraźnie słyszalne. Zwłaszcza przy większym obciążeniu jest ono mocno eksploatowane, a co za tym idzie wyraźnie wchodzące na wysokie obroty. Gdy wykorzystujemy urządzenie jako centrum rozrywki — oglądamy filmy, gramy, słuchamy muzyki — nie będzie nam to szczególnie przeszkadzało. Jeśli jednak zechcemy w spokoju popracować z programem narzędziowym bardziej zaawansowanym niż Word i pochodne, albo w ciszy poprzeglądać strony internetowe, będziemy musieli się przyzwyczaić do znacznych i częstych skoków obrotów wentylatora.
Zastosowana karta graficzna to AMD Mobility Radeon HD 5730 oferująca wsparcie dla DirecX 11. Posiada ona 1 GB własnej pamięci GDDR3. Niestety zastosowanie układu mobilnego pociągnęło za sobą pewne ograniczenia, które mają wpływ na ogólną wydajność tego modelu. Obniżenie taktowania rdzenia (650 MHz) oraz spadek częstotliwości taktowania pamięci ( 800 MHz) to najbardziej odczuwalne w codziennej pracy różnice względem w pełni funkcjonalnych konstrukcji . Jednak w codziennych zastosowaniach ten Radeon nawet z przyciętymi skrzydłami radzi sobie dość dobrze. W przypadku rozrywki w postaci gier nie możemy co prawda liczyć na zabawę w pełnych detalach w maksymalnej rozdzielczości ekranu Full HD, jednak takie tytuły jak METRO 2033 czy Crysis działają płynnie na średnich ustawieniach, w rozdzielczościach 1280x1024 i 1680x1050. W zastosowaniach takich jak odtwarzanie wideo i to w wysokiej jakości nie da się nic zarzucić mobilnemu Radeonowi. Nie znalazł się materiał, z którym cała platforma by sobie nie poradziła.
Warto tutaj wspomnieć o nagłośnieniu, w które komputer AE2420 został wyposażony. Według MSI mamy do czynienia z głośnikami w konfiguracji 7.1, generujących dźwięk przestrzenny. Odczucia z obcowania z nimi podczas odsłuchiwania różnych formatów muzycznych (mp3, CDA, flac) pozostają jednak mieszane. Głębi raczej nie usłyszymy, a basy wydają się zbyt spłaszczone. Również podczas oglądania filmów, efekty dźwiękowe zdecydowanie pozostawały w tyle od ogólnych pozytywnych odczuć związanych z całą platformą.
Najsłabszymi komponentami w testowanym AIO są pamięci RAM i dysk twardy. Dysk firmy WD, choć o bardzo dużej pojemności, nie zachwyca osiągami. Model WD10EARS-22Y5B1 należy do „ekologicznej” serii Green, gdzie bardziej liczą się niski pobór prądu, niska temperatura pracy oraz co za tym idzie cichsza praca, niż osiąganie najlepszych wyników. Dla większości użytkowników i tak podstawowym parametrem wciąż pozostaje pojemność. I tutaj się nie zawiedziemy, 1 TB dzisiaj wydaje się być wielkością odpowiednią.
Pod względem komponentów bohater naszej recenzji wypada o niebo lepiej niż jego zewnętrzna powłoka. Wciąż jednak szału nie ma. Mimo to ogólna wydajność komputera pozwala z powodzeniem na codzienną pracę, jak i chwile rozrywki z nowoczesnymi grami albo filmami w jakości Full HD.

Magiczny dotyk, ale czar szybko pryska

Ekran dotykowy to bez wątpienia duża zaleta testowanego komputera MSI — zwłaszcza, że jest on spory i bardzo czytelny, pomimo rozdzielczości Full HD. Niestety na tym lista plusów ekranu się kończy... Już po kilku kliknięciach daje się zauważyć, że trafienie w pożądane miejsce za pierwszym razem to nie lada wyczyn i ewentualna słaba koordynacja ruchowa użytkownika nie ma tu akurat nic do rzeczy. Po prostu precyzja tego ekranu pozostawia wiele do życzenia. Uruchomienie aplikacji stworzonych wyłącznie z myślą o ekranach dotykowych (o czym za chwilę) lub szybki rzut oka na okno właściwości systemu Windows ujawnia jeszcze jeden zasadniczy szkopuł. Ekran, z którym mamy do czynienia w komputerze MSI obsługuje tylko dwa punkty dotyku. Oznacza to, że teoretycznie nie powinniśmy mieć problemu z wykonaniem większości czynności typu powiększenie zdjęcia poprzez gest rozsunięcia dwóch palców, ale już bardziej zaawansowanych funkcji wymagających użycia trzech lub czterech palców nie wykonamy. Jest to spore rozczarowanie w sytuacji, gdy na rynku mnóstwo jest już urządzeń z obsługą prawdziwego multitouch.
Ostatecznie jednak nie wymagajmy, by od razu wszyscy producenci wyposażali swoje komputery w ekran mogący konkurować z iPadem - to jeszcze wciąż nie ta liga. Możemy jednak wymagać, by ich ekrany działały prawidłowo i właściwie interpretowały nasz dotyk. Niestety nawet tego MSI nie może nam zagwarantować. Zdarza się, że po dołożeniu drugiego palca po prostu ekran odmawia posłuszeństwa i nawet wspomniane powiększenie zdjęcia jest niemożliwe. Inny problem, notabene łatwo powtarzalny, pojawia się, gdy rysujemy dwie proste linie po bokach ekranu - system rysuje nam wówczas mocno pokrzywione bohomazy na samym środku, którego w ogóle nie dotykaliśmy. Biorąc pod uwagę fakt, że MSI poleca swój komputer szczególnie dla dzieci, to lepiej zawczasu przygotujmy się na płacz i zgrzyt, gdy kolorowanie rysunku pójdzie nie tak, jak powinno. Na szczęście CTRL-Z naszym przyjacielem — jeśli oczywiście podłączymy bezprzewodową klawiaturę.
Samo oprogramowanie preinstalowane wraz z komputerem MSI jest całkiem interesujące, choć niestety nie ma go zbyt wiele. Ciekawym pomysłem jest przygotowanie gry edukacyjnej Wind Match, której celem jest wskazywanie na ekranie zwierząt czy przedmiotów według instrukcji lektora. W ten sposób dziecko poznaje nowe słownictwo, a jednocześnie bawi się — w tle przygrywa muzyczka, a sama aplikacja wygląda ładnie. Efekt potęguje dodatkowo duży dotykowy ekran, który wyjątkowo sprawdza się, bo nawet na nim nie ma problemów z trafieniem w przyciski szerokości kilkuset pikseli. Warto jeszcze zwrócić uwagę na YouPaint, bardzo fajny program dla najmłodszych umożliwiający puszczenie wodzy fantazji i dowolne pokolorowanie jednego z 10 rysunków. Gdy kolorowanki się znudzą, można namalować coś samodzielnie od zera lub wykorzystując bazę gotowych kształtów i przedmiotów.
Ciekawą aplikacją, a właściwie nakładką na pulpit jest też Wind Touch. Umożliwia ona dotykowe wywoływanie programów szybciej i łatwiej, bo za pośrednictwem dużych ikon i przycisków. Oferuje też proste widżety takie jak pogoda, notatki, kalendarz czy zdjęcia. Testowany komputer MSI wyposażony jest jeszcze w kilka innych aplikacji, które są mniej lub bardziej udaną próbą pokazania potencjalnych zastosowań dotykowego ekranu. Mamy więc do dyspozycji program pocztowy, notes czy aplikację do przechwytywania obrazu z wbudowanej kamery. Trudno jednak doszukać się tu jakiegokolwiek praktycznego zastosowania.
Największym rozczarowaniem jeśli chodzi o oprogramowanie jest jednak wersja językowa. Sam fakt, że kierowane głównie dla dzieci gry i programy edukacyjne komunikują się po angielsku już nieco odstrasza, ale jakby tego było mało, producent zaserwował nam jeszcze angielską wersję systemu Windows 7 Home Premium. Wiele osób szuka komputerów z anglojęzycznymi systemami na pokładzie, ale w tym wypadku raczej trudno rozpatrywać szekspirowski język jako plus testowanego modelu MSI...

Brać czy nie brać?

Urządzenia tego typu mają ogromny potencjał. Niestety w tym przypadku wydaje się, że producent go zaprzepaścił wieloma dość istotnymi niedociągnięciami. Komputer AIO AE2420 to pomieszanie niezbyt wyszukanego, taniego plastiku z dość mocnym i wydajnym wnętrzem oraz kilkoma naprawdę przemyślanymi rozwiązaniami. Niestety na ogólnym wrażeniu z użytkowania tego sprzętu kładzie się cieniem większa liczba minusów niż plusów. Ogromnym, widocznym minusem jest jakość wykończenia i dołączone myszka i klawiatura. Jestem zdania, że dzisiejszy kupujący poszukuje zdecydowanie wyższej jakości. Niestety od tego modelu na kilometr wieje tandetą. Ogromny i ciężki zasilacz potęguje wrażenie obcowania z produktem z poprzedniej epoki. Także zastosowanie zewnętrznego, mrugającego jak stroboskop nadajnika RF to kolejna ogromna wada oferowanej konstrukcji. Całości dopełniają głośne chłodzenie i nieszczególne w wyrazie głośniki.
W tej całej tyradzie niedociągnięć i wad można jednak znaleźć kilka dość istotnych zalet. Niewątpliwą zaletą jest duży, dotykowy ekran z bardzo dobrze odwzorowanymi barwami, choć niestety nie najlepiej spełniający się w roli zastępcy myszki. Wydajny procesor i w miarę wydajna karta graficzna pozwolą cieszyć się z ogólnie pojętych multimediów oraz pozwolą na grę na w miarę przyzwoitym poziomie. Największą zaletą jednak pozostają złącze D-Sub i wejście HDMI, które umożliwią podłączenie czy to konsoli do gier, czy zewnętrznego dekodera TV, albo wręcz drugiego komputera, jeśli nam przyjdzie tylko taka ochota. Jest to niewątpliwie szczególnie dobrze przemyślane rozwiązanie.
Na koniec jeszcze jedna, dość dotkliwa wada produktu MSI. Za testowany przez nas egzemplarz przyjdzie nam niestety dość słono zapłacić. Mowa tu o 4200 zł –kwocie niewspółmiernej do tego, co dostajemy w zamian. Przytaczany już niejednokrotnie iMac, choć znacząco droższy (nawet w najtańszej wersji) i pozbawiony takich parametrów technicznych, przyciąga niebanalną formą i wysokiej jakości materiałami. Jego zgrabna konstrukcja przywodzi na myśl profesjonalne narzędzie pracy, a nie — jak ma to miejsce w przypadku MSI — zaawansowaną zabawkę dla naszych pociech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz